Kiedy pierwszy raz jechałam na występ w „Pytanie na śniadanie” i dostałam temat, to mój mąż myślał, że sobie z niego robię jakieś jaja. (ja też myślałam, że to jakieś jaja dopóki nie usłyszałam „Uwaga wchodzimy. 10, 9, 8,7”)
– Masz 6 minut mówić o paście do zębów? Jak Ty to chcesz Ola zrobić?
– Nie martw się o mnie. Coś wykombinuje.
Dla mnie było to zupełnie normalne, że pastę wykorzystuje na inne sposoby, ale dla innych i mojego własnego męża niekoniecznie. Uwierzył w to dopiero przed wyjazdem, kiedy zapobiegawczo pochował wszystkie dostępne pasty do zębów.
W programie nie miałam czasu na pokazanie wszystkich kombinacji, dlatego dziś z lekkim opóźnieniem (wybaczcie, ale remont) nadrabiam zaległości.
Nie każdy wie, że pastę i starą szczoteczkę do zębów można wykorzystać na wiele nieszablonowych sposobów. Zobaczcie kilka moich propozycji, które „ratują mi życie” w kryzysowych sytuacjach.
Środek do czyszczenia kranów i umywalek
Kiedy niespodziewanie wpada z wizytą wszystkowidząca teściowa (moja na szczęście do nich nie należy, chyba że tak dobrze się kamufluje) czy ciotka perfekcjonistka, i przypomina się Wam, że zlew jest w opłakanym stanie, to szybko udajcie, że musicie skorzystać z toalety. Nałóżcie pastę do zębów na ściereczkę/gąbeczkę i wyczyśćcie kran, przetrzyjcie brudne powierzchnie, będą lśnić jak nowe.
Czyszczenie kabin prysznicowych
Czyszczenie fug
Mnie już raczej nikt nie namówi na białe fugi, ale wiem że są tacy śmiałkowie, którzy się na nie decydują. Niestety takie fugi prędzej niż później stają się szare, a nawet czarne. Dzięki paście do zębów i szczoteczce możemy przywrócić im dawną świetność.
Likwidator nieprzyjemnych zapachów
Kiedy kroimy cebulę, czosnek czy ryby nasze dłonie potem nie koniecznie ładnie pachną. Albo inaczej, często po prostu nawet po kilku godzinach po krojeniu nasze łapy capią czosnkiem. Podobnie się dzieje z plastikowymi pojemnikami do przechowywania, po jakimś czasie zaczynają nieprzyjemnie pachnieć. Aby pozbyć się takich „zapaszków” należy wysmarować dłonie czy też pudełka pastą do zębów i następnie umyć tradycyjnie. Ta metoda jest również przydatna przy czyszczeniu dziecięcych butelek (pamiętać należy o dokładnym wypłukaniu).
Czyścik do żelazka
Prędzej czy później na powierzchni żelazka będą widoczne zabrudzenia
i rysy, a czasem i przypalenia. Aby je usunąć, można użyć pasty do zębów
i mokrego ręcznika. Smarujemy płytę żelazka pastą i delikatnie przecieramy zabrudzenia (pamiętajcie, żeby upewnić się, że żelazko nie jest włączone) . Następnie wilgotną ściereczką zmywamy pastę. Na sam koniec polecam wyprasować mokry ręcznik, aby pozbyć się pozostałości pasty do zębów.
Odplamiacz
Czyścik do srebra
Dzięki czyszczeniu pastą do zębów srebrna biżuteria odzyska swój dawny blask. Pasta jest również najlepsza do czyszczenia srebrnych sztućców. Gdy powierzchnia jest nierówna i ma sporo załamań, do czyszczenia użyj starej szczoteczki do zębów. Po całym zabiegu powierzchnię wytrzyj suchą szmatką.
Czyszczenie butów
Bardzo podobają mi się białe buty, ale oczywiście nigdy się na nie nie decyduje, gdyż mieszkając na wsi białe buty po kliku minutach i tak będą czarne. Niestety nawet czarne buty często mają białe podeszwy. Jako matka dwóch urwisów nie raz już musiałam szorować trzewiki po ich eskapadach podwórkowych. Często wykorzystuje pastę do zębów i stare szczoteczki do wyczyszczenia podeszw, chociaż czasem zastanawiam się czy to ma sens. Skoro tyle kałuży, piaskownic i pól do zaliczenia.
Awaryjny opatrunek
Nie wiem jak Wy, ale ja kiedy drasnę się nożem czy przetnę kartką papieru to od razu zalewam się krwią i oczywiście nigdzie nie potrafię znaleźć wtedy plastra. Albo jak golę nogi i gdzieś się spieszę, to zawsze muszę się zaciąć, a urywek papieru toaletowego nie jest dla mnie dobrym rozwiązaniem, bo płynie razem ze strugą krwi aż do kostek. Na drobne płytkie rany i przecięcia nakładam pastę do zębów. Zabezpiecza ona rany, osusza i dezynfekuje. Można też nałożyć pastę na drobne oparzenia, ale tylko wtedy kiedy skóra nie jest uszkodzona.
Polecam
Ola Kombinuje
P.S. Pytacie mnie często jak było w Pytaniu na śniadanie za pierwszym razem. Więc… o mało nie umarłam z nerwów… Byłam tak zdenerwowana, że cała się zrobiłam czerwona i (jakby tego było mało) spocona (dosłownie). Na szczęście przemiła Pani z charakteryzacji zakryła wszelkie czerwoności („No i po co się tak pani denerwuje?”), a wspaniały Pan Charakteryzator poratował mnie suszarką (biedny na bank mnie zapamiętał, bo za drugim razem, 2 razy musiał mnie czesać, gdyż rozwaliłam warkocza). Gdy już siedziałam na stanowisku „eksperckim” miałam ochotę wyskoczyć przez okno (obliczałam już prawdopodobieństwo złamania karku przy skoku przez okno) . Na szczęście trafili mi się wyjątkowi prowadzący. Robert el Gendy (jeśli nie lubicie sportu tak jak ja, to pragnę powiadomić, że dziennikarze sportowi są całkiem nieźli, patrz Robert el Gendy) tak rozładował atmosferę, że zapomniałam, że to się nagrywa na żywo. Natomiast Marzenka Kawa bardzo profesjonalnie udzieliła mi konkretnych porad i zapanowała nad wszystkimi stresowymi momentami (których nawet mój Pan G nie wyłapał). To dzięki Marzence na drugim wystąpieniu (klik) nie miałam stresu. Za kulisami sama od siebie (raz w charakteryzatorni, a potem w garderobie i sama nie wierzę w to, że mnie poznała) udzieliła mi tylu dobrych i praktycznych rad, że stres opadł i uwierzyłam w siebie. (Marzena jeśli to czytasz to wiedz, że teraz uwielbiam Kawę nie tylko do picia) Jeśli kiedykolwiek będziecie w „Pytaniu na śniadanie” to módlcie się o Marzenę i Roberta <3 serio. Chociaż Monika i Michał też są spoko. Ale Olszański lubi zadawać pytania rodem z „Ekspresu reporterów” 😀
P.S. 2 Dziękuje Tym „nielicznym: osobom, które wierzą we mnie od zawsze ( nie sądziłam, że jest Wasz aż tylu :*) Nie będę Was wymieniać, bo przecież i ja to wiem i Wy to wiecie i na pewno to teraz czytacie. Jesteście najlepsi i gdyby nie Wy i mnie by tu dzisiaj nie było. Nie wiem jak potoczy się moja przygoda z blogowaniem. Mimo wszystko dziękuje Wam za ogrom miłych i szczerych słów (bo wiecie, że u mnie szczerość przede wszystkim, choćby bolała tak jak obtarte stopy w nowym butach kupionych do „stolicy”). Dziękuje za te miłe screeny z niekoniecznie ładną moją facjatą w PNŚ (są najlepsze chociaż światu ich chyba nie pokaże). Warto tworzyć dla takich ludzi jak Wy <3 choć dla jednych to garstka, dla mnie wielki sukces. Tylko takich czytelników chce mieć. W styczniu zastanawiałam się czy przedłużać www.coonakombinuje.pl dziś nie mam już takich pytań. Chociaż dla tej mojej wymarzonej „garstki ” będę pisać.
P.S. 3. Bartek K3rio dziękuje za wszystko… gdyby nie Ty nie wiem jak … Love you <3 (tak, tak Pan G to wie, więc bez stresu).