W tym roku tak pochłonął nas remont, że nie mieliśmy czasu na życie towarzyskie. Kiedy zaczęliśmy się przenosić na poddasze stwierdziłam, że zrobimy dziecięcą parapetówkę w stylu Halloween. Chłopaki uwielbiają upiorne klimaty i nie posiadali się z radości, że zrobimy imprezkę w tym stylu dla ich przyjaciół. Wyszperałam masę pomysłów i zabrałam się do roboty.
Dekoracje
Nie chciałam wydawać milionów monet, więc szukałam prostych i niedrogich DIY (Dekoracje na halloween klik)
- plakaty od MyPinkPlum i girlanda od Mavelo (genialne blogerki, które udostępniają za darmo super projekty do druku, nie tylko halloweenowe)
- lampiony ze słoików i najzwyklejszych bandaży
- balony czarno-pomarańczowe
- latające nietoperze-wydrukowałam szablon z pinteresta i wycięłam całą zgraję czarnych nietoperzy z czarnego brystolu, poprzyczepiałam je na dwustronne klejące pianki (takie do robienia kartek okolicznościowych znajdziecie je w sklepach papierniczych)
- pajęczyny z najtańszych firan z Ikea
- niedrogie gadżety z Pepco i okoliczych sklepów
- dynie, które podprowadziłam Wujodziadkowi z pola
Przekąski:
Bez tego nie byłoby imprezy. Małe łakomczuchy wciągały, aż im się uszy trzęsły. Mamy naszych gości wspomogły nas i przywiozły część przekąsek i napoi. (Pomysły na przekąski halloweenowe klik)
- popcorn- Umieściłam go w słoju po ogórach, który owinęłam bandażem i przyczepiłam do niego ruchome oczka
- mandarynki- chłopaki mieli frajdę dorysowując im straszne minki
- galaretki z oczami- wykorzystałam do tego mrożone owoce i pudełka jednorazowe
- Jaja pająka – winogrona w misce, której pilnują pająki
- zamrożona ręka- zamroziłam wodę w rękawicy nitrylowej, a potem umieściłam taką ręke go w dzbanku w sokiem.
- chipsy, krakersy, paluszki, cukierki, murzynki
Upiorna uczta
Poza słodkimi przekąskami trzeba małym straszydłom zaserwować jakieś konkrety, aby nie padły z głodu.
U nas w tym roku na stół wjechały (przepraszam za brak zdjęć, ale mieli potworny apetyt i nie zdążyłam)
- upiorne nuggetsy
- skrzydełka nietoperza- skrzydełka drobiowe pokroiłam na mniejsze kawałki, doprawiłam przyprawą do kurczaka i upiekłam w piekarniku
- parówki mumie- połówki parówek owinięte ciastem francuskim
- czapki wiedźmy z meksyku- tortilla zawinięta w rożki z nadzieniem z chilli con carne.
- sos antywampirowy- jogurt natyraalny z majonezem i dużą ilością czosnku
- krew pomidorowa- ketchup
Potwory wcinały aż im się uczy strzęsły.
Koszmarne atrakcje
- Tańce i podskoki- na czasie było oczywiście „Despacito”, „Dame tu cosita” i „Sławomir, sławomir, sławomir!!!”
- malowanie twarzy- przyda się jakaś zdolny rodzic do pomocy
- tort- ciocia Ada wykombinowała tort Drakullę
- piniata- którą sprezentowała ciocia Lidka z Animacji na kółkach
- owijanie mumi papierem toaletowym- dziewczyny wygrały
- upiorne tatuaże
Animacje
Główną atrakcją wieczoru był przyjazd Cioci Lidki. (Wszyscy rodzicie, a zwłaszcza ja odechnęli z ulgą, że wreszcie ktoś inny przejmie pałeczkę w ogarnianiu tej imprezy). Przyznam szczerze, że w pewnej chwili nie wiedziałam jak ogarnąć taką ekipę straszaków. Nie jest łatwo zadowolić i zabawić dzieci w różnym wieku i o innym temperamencie. Dlatego poprosiłam zaprzyjaźnioną animatorkę, aby wpadła z odsieczą. Lidka jak prawdziwa czarownica, zaczarowała małe upiory, które zebrały się w jednym miejscu i z uwagą śledziły bieg wydarzeń. Na początku zrobiła niezły dym dzięki zadymionym bańką, potem podgrzała atmosferę płonącymi bańkami, gdzie każdy śmiałek mógł na własnej dłoni potrzymać taką ognistą kulę. Przy szalonej muzyce kazała dzieciom wykonywać przeróżne zadania i wierzcie mi, że żaden z nich nie protestował.
Zorganizowała konkursy drużynowe, gdzie maluchy z pomocą rodziców nie dawały się starszakom ciągnąc się wzajemnie na prześcieradłach. Potem urządziła im walkę na poduszki.
Na koniec każde musiało wymyślić zadanie i wrzucić je do kapelusza wiedźmy. Potem każde z dzieci losowało zadanie i wykonywało swoje zadanie.
Pan G oczywiście też bardzo się zaangażował w imprezę. Pomagał w organizacji, uczestniczył w konkurencjach, a na końcu wytrwale mnie wspierał w sprzątaniu całego jumblu. Dobrze, że akurat była zmiana czasu i mogliśmy bez wyrzutów sumienia pospać godzinkę dłużej.