Od kiedy pojawił się na świecie Leon, nie mamy za dużo wspólnych samotnych chwil z Antkiem. Antek dzielnie sobie radzi w roli starszego brata, ale czasem mi wypomina to, że poświęcam więcej czasu Leonowi.
Staram się wygospodarować zawsze chwilę dla Antka, ale z wszędobylskim Leo jest to prawie nieosiągalne.
Pewnego wieczoru, jakieś 2 lata temu, gdy już młodszy urwis zasnął, ja padałam z nóg sprzątając ostatnie zabawki z podłogi. Marzyłam o prysznicu i chwili spokoju. Przede mną wyrósł Antek z żałosną miną.
– Mama, skoro Leon już śpi to porobimy coś razem?
Nie miałam ochoty na budowanie z klocków, nie chciało mi się rozwiązywać zagadek ani grać w planszówki. Byłam przemęczona wieczornymi kolkami i dziennymi płaczami Leona. Kamil wtedy był na drugim końcu Polski (przyjeżdżał do domu co 10 dni), więc moje zmęczenie sięgało zenitu. Wiedziałam jednak, że jak powiem „nie chce mi się, jestem zmęczona”, to złamię serce tego kochanego wrażliwego chłopca.
Wykrzesałam ostatni entuzjazm i wypaliłam:
– To może zrobmy popcorn i urządzimy sobie wieczór kinowy?
Zrobił wielkie zdziwione oczy. Już myślałam, że się popłaczę.
-Super!-aż podkoczył z radości.
Ja udałam się pod prysznic, a Antek miał nam przygotować legowisko kinowe.
Gdy wróciłam, ujrzałam legowisko na którym zmieściłoby się z 10 osób. Wszystkie poduszki jakie znajdowały się w domu, leżały właśnie na podłodze. Dumny Antek przygotował nawet koce do przykrycia. Zrobiliśmy wielką michę popcornu i obejrzeliśmy „Jak ukraść księżyc”. Od tamtej pory to nasza tradycja-wspólne oglądanie filmów animowanych. Nawet wkręciliśmy w nasze kinowe wieczory tatę. Od jakiegoś czasu ruchliwy Leon też przyłącza się do nas.
Dzisiaj podzielę się z Wami naszymi ulubionymi animacjami. Uwielbiamy je i każdą z nich oglądaliśmy co najmniej 3 razy.
Jak ukraść kiężyc (2010)
Obejrzeliśmy tą bajkę z Antkiem bardziej z musu, ponieważ tylko to nadawało się na wieczór kinowy z dzieckiem. Pękaliśmy ze śmiechu oglądając Minionki w akcji. Uśmialiśmy się też śledząc psoty dziewczynek, które zaadoptował Gru. Ja jakoś bardziej emocjonalnie podeszłam do filmu i niesamowicie wzruszył mnie los Margo, Edith i Anges. Antek i Leon natomiast pokochali przesympatyczne stworki i lubią wracać do tej bajki. Nie wiem ile razy animacja została odtworzona w naszym domu, ale baaaardzo dużo.
Minionki rozrabiają (2012)
Tajemniczy złoczyńca zamienia słodkie Minionki w paskudne potwory, które pożerają wszystko, co stanie im na drodze. Gru musi je uratować.
Kontynuacja przygód Gru i dziewczynek zachwyciła nas tak samo jak pierwsza część. Antek tak się śmiał z jednego fragmentu, że cofał chyba z 15 razy. Nawet tato polubił zółte stworki i zamiast kosić trawę w czasie drzemki Leona, chichrał się z Antkiem oglądając rozwścieczone Minionki.
Hotel Transylwania (2012)
Hrabia Drakula i jego 118-letnia córka prowadzą hotel w Transylwanii. Przyjaźń dziewczynki z ludzkim chłopcem wpędza rodzinę w kłopoty.
Szczerze powiedziawszy straszny ze mnie boidudek. Myślałam, że bajka o potworach będzie mroczna, ale jakże się myliłam. Przezabawna historia młodej wampirzycy i ludzkiego rudzielca, który przez przypadek trafia do Hotelu dla Potworów. Super dialogi i przezabawne scenki. Pękaliśmy ze śmiechu.
Hotel Transylwania 2
To było do przewidzenia, że urocza wampirzyca zakocha się w kudłatym Johnym. W drugiej części możemy obejrzeć wesele nietypowej pary i pojawienie się ich pierwszego dziecka Denisa, na którego punkcie dziadek Drack totalnie zwariował i robi wszystko, aby odkryć prawdziwą wampirzą naturę wnuka. Ponownie ubaw po pachy. No i potwory wcale nie są straszne. My w razie czego mamy w domu „Lampkę odstraszającą potwory”.
https://www.youtube.com/watch?v=Ql2paQhEyMA
Gnomeo i Julia
Kolejna animacja do której podchodziłam z dystansem. Chociaż zniechęcona byłam negatywnymi opiniami, postanowiłam dać tej bajce szansę. Pozytywnie się zaskoczyłam. Znana wszystkim sztuka Szekspira „Romeo i Julia” zostanie przeniesiona w świat krasnali ogrodowych. Gnomeo i Julia- dwa krasnale ogrodowe zakochują się w sobie bez pamięci. Niestety ona jest czerwona, a on niebieski co oznacza, że powinni się nienawidzić, ponieważ ich rody od zawsze są w stanie wojny. Prześmieszne dialogi i komiczne sytuacje. Jeśli jeszcze nie widzieliście, to koniecznie nadróbcie.
Klopsiki i inne zjawiska pogodowe.
Młody naukowiec konstruuje maszynę, która zamienia wodę w jedzenie. W pewnym miasteczku zamiast deszczu czy gradu, z nieba spadają hamburgery, makaron a nawet pomarańczowa galaretka, a zamiast śniegu – czekoladowe i pistacjowe lody. Zabawa zapowiada się wyśmienicie do czasu aż maszyna nie zaczyna wariować i wszyscy mieszkańcy znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie. Na szczęście pomysłowy wnalazca Fint z odważną dziennikarką postarają się uratować ludzkość od makaronowego huraganu. Super bajka z morałem. Rewelacyjne kolory i rewelacyjnie dobrane postacie.
Klopsiki kontratakują.
Maszyna zmieniająca wodę w żywność z poprzedniej części wciąż działa i produkuje niebezpieczne jedzeniowo-zwierzęce hybrydy. Flint musi ją unieszkodliwić. Jednak czy aby wyspa na której mieszkają „jedzeniowe stworki” jest dla nich bezpiecznym miejscem? Czy wszystkie stworki stanowią zagrożenie?
A jakie są Wasze ulubione animacje?