Muszę się Wam przyznać do mojego największego przestępstwa kulinarnego. Nie jest mi łatwo o tym pisać, no ale muszę. Kiedyś używałam kupnych kostek rosołowych! Wiem, wiem, wiem, że to zło! Niestety czasem zdarzały mi się takie dni, kiedy gotowałam zupę, która nie miała „smaku”. Doprawiałam, próbowałam, doprawiałam i nadal nic. Załamana sięgałam po kostkę rosołową. …
