Dziś przepis na moją ulubioną zupę z dzieciństwa. Babcia Wandzia gotowała najlepszą parzychę na świecie i gdy gotuje ją w moim domu wracają wspomnienia najlepszej na świecie babcinej kuchni.
Zupy zawsze były w poniedziałki i środy, we wtorki i czwartki na stole pojawiały się konkrety, a w piątki babcia serwowała zawsze coś bezmięsnego. W zupowe dni na środku stołu stały zawsze pajdy chleba z GSu, nierówno pokrojone spracowanymi dłońmi babci, która nie uznawała „krajanego chleba”. Uwielbiałam siadać do stołu w towarzystwie dziadka i dzielić się z nim kromką na pół, lub wędrować z pełnym talerzem do babcinego pokoju i oglądać z nią Mode na sukces. Chociaż kiedyś przeszkadzała mi ta schematyczność babcinego gotowania, to dziś łapie się na tym, że i ja czasem robię tak samo. Żałuje, że nie pozostały żadne przepisy babci. Kiedy ja zaczynałam swoją przygodę z prowadzeniem domu i dowiedziałam się, że niebawem zostanę mamą zaczęłam gotować. Miałam babcie zapytać o tyle przepisów i sposobów na gotowanie, a miała ich setki ale już nie zdążyłam. Dziś kiedy gotuje i jakimś cudem uda mi się odtworzyć smak babcinego dania to nie mogę się nim nigdy najeść i nasycić.
I strasznie ubolewam, że nie mogę jej powiedzieć „Hej babcia ja już lubię krupnik i nie będę wybrzydzać przy obiedzie, no i zrób koniecznie czerninę, bo przestałam się brzydzić i muszę spróbować twojej.” Oddałabym wszystko, aby znów usiąść z nią w kuchni i patrzeć jak zwija najlepsze na świecie gołąbki i jak smaży gofry na przedwojennej żeliwnej gofrownicy. Ahh..
Parzycha- zupa z młodej kapusty
Składniki:
- 1 główka młodej kapusty
- 1 kalarepa
- 3 marchewki
- 3 ziemniaki
- pęczek koperku
- bulion (ok 2-3 l)
- sól, pieprz, cukier, ocet
Sposób przygotowania:
- Kalarepę, marchewki i ziemniaki obrać i pokroić w równą kostkę. Wrzucić do bulionu i gotować do miękkości.
- Kapustę poszatkować. Wrzucić do miski zalać wrzątkiem i po chwili odcedzić.
- Gdy warzywa w bulionie będą miękkie dodać kapustę. Gotować chwilę.
- Pod koniec wrzucić posiekany koper.
- Doprawić do smaku. My najbardziej lubimy słodko-kwaśną, więc doprawiam octem i cukrem.