Czasem dopada mnie ochota na coś słodkiego. To jest takie silne, że mam ochotę rozszarpać opakowanie zębami, napchać pełną gębę czekolady i czekać, aż ten słodki rarytas będzie się rozpuszczał w ustach. Jedyne co mnie powstrzymuje to ta nędzna cyfra na wadze, która od jakiegoś czasu ani drgnie. Stoi w miejscu i nie daję nadziei na bikini latem.
Chociaż moja motywacja, aby zmniejszyć swoją objętość jest na bardzo wysokim poziomie, to często dopada mnie to pragnienie słodyczy.
Gdyby mój mąż był przy mnie, pewnie by mi zasugerował delikatnie „Kochanie od jedzenia Michałków to na pewno nie schudniesz”. Czy też całkiem dobitnie „Żresz te chipsy, a potem płaczesz, że tyjesz”.
Oczywiście uparcie mi powtarza, że podobam mu się zawsze- nawet, gdy ważę 100 kg i wyglądam jak słonica w zaawansowanej ciąży. Jednak bardzo mnie wpiera w walce z tymi kilosami nieszczęsnymi.
Ta nieodparta chęć na „słodkości” dopada mnie zazwyczaj w trakcie PMS, gdy jestem rozdrażniona i rozżalona. Wpisuje w google „jak schudnąć 4 kg w jeden dzień”, a kątem oka zerkam na pudełko, które stoi na szafie. Przechowuje tam słodycze moich szkrabów. Tak się składa, ze pomimo moich ogromnych próśb i gróźb, rodzina i przyjaciele wkraczając w nasze progi obdarowują moje pociechy czekoladami, żelkami czy innymi jajkami z niespodzianką. Ku ich radości, a mojemu wkurwieniu.
Apeluje ponownie! Drodzy znajomi, przyjaciele i kochana rodzino.
Nie kupujcie moim dzieciom słodyczy. Jeśli już koniecznie chcecie im coś kupić, to kupcie banana, jabłko czy jakieś orzechy. O ile nie tolerują surowych warzyw, o tyle uwielbiają wszystkie owoce. Czekolady nie zjadają nigdy, nawet tej z kinder jajka. Potem my rodzice, aby się „nie zmarnowało” musimy dojadać. Wiecie jak Was nienawidzę, gdy wpierdzielę całą milkę truskawkową, a potem boje się wejść na wagę?
Wstyd się przyznać, ale już nie raz wpieprzałam słodycze po kryjomu, gdy mój mąż i dzieciaki smacznie sobie spali. Czasem też będąc na zakupach kupowałam sobie drożdżówkę i cichaczem wpieprzałam ją w samochodzie rozglądając się nerwowo czy nikt aby nie patrzy.
No wstyd i hańba. Ja, taka fit mama codziennie wylewam litry potu na macie, żeby całe starania zniweczyć nocnym czy tajnym obżarstwem.
Wykombinowałam, że będę robić sobie dietetyczne słodkości, aby mieć je w pogotowiu, gdy ta cholera „słodka pokusa” mnie dopadnie.
Na pierwszy ogień poszły batoniki owsiane. Są pyszne, słodkie, sycące i przede wszystkim dietetyczne. Nawet, jak zdarzy mi się takiego pochłonąć ciemną nocą to nie mam wyrzutów sumienia.
Z jednej porcji wychodzi 16 batoników, każdy ma około 130 kcal. Przepis pochodzi z strony Nina w kuchni
Batoniki owsiane z jabłkami i żurawiną
Składniki
- 2 szkl. płatków owsianych górskich
- 3 średnie jabłka
- 1 szkl. żurawiny
- 2 łyżki miodu lub innego słodu
- 2 łyżki soku z cytryny
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 szkl. dowolnych uprażonych ziaren i/lub orzechów (ja użyłam sezamu, słonecznika, pestek dyni)
- Imbir starty świeży lub szczypta suszonego (opcjonalnie do smaku)
- Cynamon (opcjonalnie)
Sposób przygotowania:
- Jabłka umyć i zetrzeć na tarce o grubych oczkach razem ze skórką.
- Żurawinę zalej wrzątkiem i poczekaj aż zmięknie. Potem przecedź na sitku i następnie pokrój na mniejsze kawałki.
- Do miski dodaj starte jabłko, pokrojoną żurawinę, płatki owsiane, miód, sól. Możesz dodać cynamon i imbir do smaku.
- Dokładnie wymieszaj, aby składniki się połączyły i odstaw na kilka godzin, aby płatki wchłonęły sok z jabłek i zmiękły.
- Przed pieczeniem dodaj uprażone ziarna/orzechy i znów dokładnie wymieszaj.
- Blaszkę wyłóż papierem do pieczenia i zwilżonymi dłońmi rozłóż masę równomiernie (wychodzi ok ¾ tradycyjnej blaszki).
- Piecz w piekarniku nagrzanym do 180 °C przez 30 min.
- Gdy masa trochę przestygnie, pokrój ją ostrym nożem na porcję. Zostaw do całkowitego wystygnięcia na blaszce.
Ciastka są najlepsze na drugi dzień.
Wypróbujcie je koniecznie.
Smacznego 🙂
P.S. Asiu, Asiu kochana jak tylko Cie przestanie w tych stawach łupać, wsiadaj w samochód i wpadaj. Napiękę Ci tych batoników. Może Ci się humor troszkę poprawi a dupa nie urośnie 🙂